Kocham wszelkie masła orzechowe. Ostatnio jednak po próbie wykonania masła słonecznikowego bardzo się zniechęciłam i poprzestałam produkcji domowych maseł ( pozostało jedynie sprawdzone masło orzechowe). Wczoraj jednak zakupiłam paczkę migdałów i z lekką nieśmiałością postanowiłam zrobić masełko migdałowe. I wyszło! <3 Idealne, obłędne w smaku, wciąga bardzo- uwaga, bo można wyjeść palcem prosto ze słoika, ba już z blendera można podjadać. Lekko słodkie z nutą cynamonu. Tylko trzeba uzbroić się w cierpliwość przy kręceniu i mieleniu ( biedny blender), ale WARTO!
Masło migdałowe ( na mały słoiczek):
- 200 g migdałów
- 1 łyżka miodu
- 1 łyżka oleju rzepakowego
- cynamon ( wedle uznania)
- szczypta soli
Migdały prażymy na patelni, lub wkładamy do piekarnika na 15 minut nagrzanego do temperatury 180*C ( trzeba pilnować, bo gdy będą za długo mogą stać się gorzkie). Możemy je delikatnie posiekać i wrzucamy do blendera ( lub innego urządzenia, które pomoże stworzyć nam masło). Dodajemy wszelkie składniki do smaku i miksujemy, miksujemy...około 20 minut.( Uwaga, róbcie przerwy, żeby nie spalić blendera. Zapach spalonych kabli to zły znak! ) Po tym czasie powinniśmy otrzymać idealne, gładkie, cudowne MASŁO MIGDAŁOWE!
Idealne na śniadanie. Do posmarowania tostów, do tego plasterki banana, dżem lub powidła, wszystko obsypane cynamonem. Dodatkowo poranna, aromatyczna, gorąca kawa i od razu robi się lepiej w listopadowy jesienny poranek, bo listopad nie musi być wcale taki zły!
Chrupiące tosty z czekośliwką i masłem migdałowym, oprószone przyprawą korzenną, kawa zbożowa z przyprawą korzenna.
A jakie jest Wasze ulubione masło? Co możecie polecić do zrobienia? Bo już nie mogę się doczekać na kolejne próby. Wierzę, że blender wytrzyma te wszystkie męki. :)
Miłego dnia ! :)